Artykułów : 212
Odsłon : 2364110
WSTĘP
Drodzy czytelnicy, z nieskrywaną satysfakcją publikujemy tekst Kazimierza Dorczyka pod tytułem "Starościc ulwowiecki". Autor przychylając się do naszych próśb, odkurzył własne pióro i napisał tekst o Józefie Piotrze Wysockim h.Ogończyk. O tyle ważnej dla niego postaci, iż jest on dziadkiem żyjącego potomka Wysockich h.Ogończyk.
Pobyt Wysockich h.Ogończyk na ziemi dobrzyńskiej rozpoczął się w 1798 roku w parafii Strzygi, ale najważniejsze dla tego rodu wydarzenia rodzinne odbyły się na terenie Dulska oraz po drugiej stronie ówczesnej granicy rosyjsko-pruskiej w Małym Pułkowie na terenie parafii Wielkie Radowiska.
Od dłuższego czasu chodził nam po głowie pomysł przelania na papier własnych odkryć archiwalno-genealogicznych z położeniem głównego akcentu na szerzej nieznane historie rodów zamieszkujących w XIX wieku teren ziemi dobrzyńskiej.
Dotarliśmy do wielu dokumentów archiwalnych i tym samym uzyskaliśmy potwierdzenie występowania wybitnych osobowości, które miały znaczący wpływ na najbliższe otoczenie, w pewnym stopniu również na bieg historii nie tylko regionu ziemi dobrzyńskiej. Byli wśród nich przedstawiciele Białobłockich h.Ogończyk, Borzewskich h.Lubicz, Brudnickich h.Jastrzębiec, Płoskich h.Prus I, Kruszewskich h.Habdank i Wysockich h.Ogończyk.
W planowanej książce nie zabraknie również miejsca na opisy dawnych mieszkańców Dobrzynia nad Drwęcą, Dulska i Sokołowa również szlachetnych, ale pracą, zdolnościami i umiejętnościami, wszystkimi pozytywnymi cechami charakteru, które skutkowały zdobyciem wyższego poziom intelektualnego i materialnego, bez tej podbudowy jaką daje dobre urodzenie i określona zamożność w chwili startu życiowego.
Pomysł dojrzał już do tego stopnia, że prezentowany tekst jest swoistym tłem - punktem odniesienia do tematyki związanej z rodem Wysockich h.Ogończyk, dla której to rodziny zarezerwowaliśmy wiele kart w naszej przyszłej książce.
Redakcja, grudzień 2014 r.
Kazimierz Dorczyk
S t a r o ś c i c u l w o w i e c k i
W Dulsku, obok drewnianego, osiemnastowiecznego kościoła, stoi wielkiej prostoty budyneczek o może dwu i pół metrowej wysokości, z dwuspadowym dachem na którym czerwienią się mocno już wystrzępione dachówki. O jego przeznaczeniu, nie od razu jasnym, powiadamia nas marmurowa tablica na jednej ze szczytowych ścianek: „D.O.M. Tu leży J.W. Józef Wysocki, Sędzia Pokoju, kawaler Orderu St Anny, umarł dnia 25 Stycznia 1840. Prosi o westchnienie.”
Grobowiec Wysockiego, jedyna pozostałość po przykościelnym cmentarzyku, jaki niegdyś tu się znajdował, szczęśliwie się ostał, bo pewno był jedynym murowanym grobem, a może i dlatego, że pozostawał jakoś Wysocki w ludzkiej pamięci, w pamięci dulskich parafian i w ich późniejszych opowieściach, które tę pamięć przeniosły dalej. Ten domysł zdają się potwierdzać wzmianki o Wysockim w dziełku księdza Macieja Smoleńskiego Cztery kościoły w Ziemi Dobrzyńskiej wydanym nakładem autora we Lwowie w roku 1869. Smoleński był proboszczem w Dulsku w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, kiedy pamięć o dziedzicu Józefie Piotrze Wysockim musiała być jeszcze żywa, zwłaszcza wśród starszych parafian, którzy to i owo nowemu proboszczowi opowiedzieli.
Z tych opowieści poskładał ksiądz Smoleński taki oto konterfekt: Pan Józef był to człek dziwnego nabożeństwa. Wesoły, gościnny, szczodry aż do rozrzutności, wszystkich bawił, przyjmował, fetował – a skoro dochody z gospodarstwa, z urzędu podprefekta i sędziego nie wystarczały, marnował lasy,
zaciągał długi na lichwiarskie procenta.(…) Reparował kościół, pomnażał nabożeństwa, dowodził procesyjami, modlił się i … hulał. Obrazek ten, jakby z Kitowicza wyjęty, pewno tę właśnie ma ułomność, że autor zbytnio uległ potocznym wyobrażeniom, że nazbyt zaufał ludowej wizji jaśnie wielmożnego. Miały tę wizję uprawdopodobnić przykłady zaczerpnięte z lokalnej plotki, która po półwieczu musiała być warta przysłowiowego tynfa, jak taka wieść, rozpuszczona najpewniej przez samego jej bohatera: Raz odebrawszy w Gdańsku za drzewo 50.000 talarów, puścił je w miejscu na karty. W lepszym świetle stawia Wysockiego informacja, że w 1806 r. podejmował przez kilka dni w swoim dworze w Dulsku napoleońskiego marszałka Davout’a z liczną świtą, w jeszcze lepszym, że kilkanaście lat później dwukrotnie gościł u siebie młodziutkiego Fryderyka Chopina, przy okazji jego pobytów w niedalekiej Szafarni, o czym Smoleński już nie wspomina.
Dulsk i Wysoccy pojawili się w kręgu moich zainteresowań, kiedy indagowany o przodków Alek Wysocki, ojciec mojego najstarszego wnuka, przyniósł mi Pamiętniki Natalisa Sulerzyskiego byłego posła ziemi pruskiej na sejm berliński wraz z listem, przy którym jego ojciec (Józef Wysocki, toruński dziennikarz radiowy) przesłał mu owe Pamiętniki…nie tak dawno wydane. List jest datowany Toruń: 22.II.1989 , zaś książka ukazała się w PAX-ie w roku 1985. Józef Wysocki do syna pisze tak: Zgodnie z Twoim życzeniem, by się dowiedzieć jak najwięcej o rodzinie Wysockich przesyłam Ci „białego kruka” w postaci pamiętnika Natalisa Sulerzyskiego. Otóż jego siostra była żoną Aleksandra Wysockiego [żona A.W. była siostrą żony Sulerzyskiego – K.D.], stąd zażyła przyjaźń i dużo ciekawych wzmianek. Powtarzają się nazwiska Wybickich, Łyskowskich, Jackowskich, Dąmbskich. (…) Wiemy, że mój ojciec, Piotr, lekarz-chirurg, pochodził z Pułkowa, a Józef Wybicki, kuzyn jego, podawał mnie do chrztu. Wspomniany wyżej Aleksander Wysocki jest jednocześnie i wnukiem Józefa Piotra Wysockiego z Dulska, i dziadkiem autora cytowanego listu.
Tak umiejscowieni historycznie i geograficznie Wysoccy wydawali się celem łatwym do genealogicznego zidentyfikowania. Nic bardziej mylnego, poczynając od zafałszowanej świadomości rodzinnej a na kiepskich domysłach historyków regionalnych kończąc. Świadomość rodzinna długo upierała się przy związkach z rodziną inicjatora powstania listopadowego, Piotra Wysockiego herbu Odrowąż a wspomniani historycy do dziś bezkrytycznie powtarzają nie wiadomo skąd wziętą wersję o Wysockich herbu Dryja (zob.: Piotr Gałkowski Genealogia ziemiaństwa ziemi dobrzyńskiej XIX – XX wieku, 1997. Mirosław Krajewski Nowy słownik biograficzny ziemi dobrzyńskiej, 2014 (!). Ten ostatni ewenement wydawniczy w stosownym fragmencie prezentujemy tu in extenso:
3027.
WYSOCKI ALEKSANDER h. Dryja (*1823 r. w Dulsku k. Dobrzynia n. Drwęcą
†10 XII 1864 r. w Golubiu), ziemianin, organizator powstania 1863 r.
3028.
WYSOCKI FELIKS h. Dryja (*3 IX 1778 r. † 6 IX 1856 r.), major Wojska Polskiego, ziemianin, działacz gospodarczy
3029.
WYSOCKI JÓZEF h. Dryja (*ok. 1767 r. w Sokalu, † 25 I 1840 r. w Dulsku), właściciel ziemski, starosta ulwowiecki, sędzia pokoju, podprefekt powiatu lipnowskiego.
W każdym z tych zapisów znajdziemy element rozmijający się z dzisiejszym stanem wiedzy na temat trzech wymienionych osób, bowiem znana jest dokładna data urodzenia Aleksandra W., Feliks W. urodził się dziesięć lat później niż sądzi prof. Krajewski, zaś Józef W. urodził się w Ulwówku w parafii Sokal, lecz starostą ulwowieckim nie był, był synem starosty, więc słusznie bywa tytułowany starościcem).
Dopiero ujawnienie zawartości starej teczki z rodzinnymi papierzyskami (ma ją kuzyn Alka, Janek Wysocki i zechciał ową zawartość sfotografować) pozwoliło jednoznacznie przypisać rodzinę do herbu Ogończyk za sprawą „dyplomaty na szlachectwo”, jak mawiano w końcu lat trzydziestych XIX wieku, a co dzisiaj przyjęło się nazywać „patentem Heroldii”. W dokumencie tym Heroldia Królestwa Polskiego (instytucja ta, o mocno nadszarpniętej reputacji, działała w Warszawie w latach 1836 – 1861) wypowiedziała się na temat szlachectwa Wysockich następująco: Z mocy Artykułów 51. i 60. Prawa o Szlachectwie w Królestwie Polskiem zapadłego w roku 1836 rozpoznawszy dowody złożone przez J.W. Wysockiego Józefa Piotra, Sędziego Pokoju Ptu Lipnowskiego, dziedzica dóbr Dulska i uznawszy takowe za dostateczne na zasadzie decyzyi Rady Stanu oznajmionej przez Wypis z Protokółu posiedzenia z dnia 18/30 Września roku 1837 opinią Heroldyi zatwierdzaiącey, udziela niniejsze Świadectwo iako J.W. Wysocki Józef herbu Ogończyk iest Szlachcicem Królestwa Polskiego wraz z potomstwem prawem płci oboiey w Kraiu zamieszkałem, lub z dozwolenia Rządu w Rossyi albo za granicą przebywaiącem. W skutek czego J.W. Wysocki Józef Piotr wpisanym bydź może w Księgi Szlachty dziedziczney, która nabyła tego Stanu przed ogłoszeniem wyżej wymienionego Prawa. O tem Deputacya Szlachecka Gubernii Płockiej stosowne uwiadomienie otrzymała. Świadectwo niniejsze z podpisem Prezesa i Dyrektora Kancellaryi Heroldyi, opatrzone Jey pieczęcią wydane zostaie J.W. Wysockiemu Józefowi Piotrowi.
Działo się w Warszawie na posiedzeniu w dniu 27/8 Mca Maja/Czerwca roku 1838. [Podpisano:] Członek Rady Stanu Królestwa, Prezes Heroldyi Alexander hrabia Colonna-Walewski, Członek Heroldyi, Dyrektor Kancellaryi Jan Chyliczkowski. (Świadectwo Nr 1522, Księgi Litera W, Numer kolejny 124).
Potwierdza to w swoim nieocenionym opracowaniu Szlachta wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836 – 1861 Elżbieta Sęczys odnotowując wśród Wysockich h. Ogończyk : Od Józefa Michała i Teodory z Mączyńskich, którzy według akt grodzkich piotrkowskich [br.r.] nabyli d. Kościeszów i Grabodów – wnuk Józef (s. Kazimierza) leg. 1837. Mamy więc i przodków Józefa, jego rodziców i dziadków. Skromną tę wiedzę wzbogacił nieoczekiwany mail od p. Mirka Paliszewskiego ze Wschowy, który przeglądając w Genetece metryki z Ukrainy natknął się na dwa akty dotyczące Wysockich , oba niezwykle cenne, bo scalają i uwiarygodniają szereg niejasnych danych na jakie natrafiałem w różnych źródłach. Pierwszy z owych aktów to, ni mniej, ni więcej, metryka chrztu Józefa Piotra Wysockiego urodzonego w Ulwówku, w parafii Sokal, chrztu, który dokonał się ex aqua pure 25 lipca 1768 roku a rodzicami byli Marianna (nie znamy jej panieńskiego nazwiska) i Kazimierz Wysocki, starosta ulwowiecki et Nocensis, czego, jak dotąd, nikt przekonująco objaśnić nie umiał. Ze Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich o Ulwówku dowiemy się, że to wieś leżąca na płn-wsch. od oddalonego o 10 km Sokala …na wsch. leżą Skomorochy, na płd. Cieląż, na zach. Horodłowice (…) wzdłuż granicy wschodniej płynie Bug, w którego dolinie leżą zabudowania. I jeszcze rzecz najważniejsza: Za czasów Rzeczypospolitej należała wieś do dóbr koronnych do powiatu i województwa bełzkiego. Według wykazu kwarty na rok 1770 starostwo posiadał Kazimierz Wysocki, z prow. 10.400 złp. z czego kwarta 2600 złp. Wiemy zatem skąd wziął się starościc ulwowiecki, a kto ciekaw co to kwarta, ten zajrzy do tomu trzeciego Encyklopedii staropolskiej Glogera.
Akt drugi, spisany nieco wcześniej, bo 5 października 1765 roku, również w Ulwówku przez komendarza parafii sokalskiej ks. Józefa Morylowicza jest świadectwem dopełnienia ceremonii chrztu, który tuz po urodzeniu był najwidoczniej tylko chrztem z wody, jak w przypadku Józefa Piotra; że o chrzest chodziło poświadcza też obecność patrini, rodziców chrzestnych, którymi są urodzeni (oczywiście!) Feliks Świeżawski, sędzia ziemski bełzski i jego żona Marianna. To częsta wówczas praktyka, bo zaproszenie chrzestnych z odległych stron wymagało czasu, niekiedy roku lub dwóch, a nawet, jak w tym przypadku, uroczysty ceremoniał musiał poczekać aż do dorosłości. Kazimierz Walenty Wysocki, starosta ulwowiecki, syn nieżyjących już urodzonych Jakuba, podczaszego sieradzkiego i Teodory Wysockich , być może dopełniał ceremonii chrztu, bo właśnie miał się żenić ? Nie znamy ani daty, ani innych okoliczności jego ślubu, więc pytanie pozostaje otwarte. Niepokojąca jest tylko owa drobna różnica w imieniu ojca: u Sęczys Józef Michał, w dokumencie z Ulwówka Jakub, złagodzona trochę przez niewątpliwie identyczną w obu przypadkach Teodorę [z Mączyńskich] Wysocką.
Małżeństwo to oprócz Kazimierza miało jeszcze dwóch synów, o czym wiemy od Dworzaczka, który w regestach grodzkich i ziemskich umieścił inskrypcję z Kościana datowaną 1767 o następującej treści: Teodor sędzia gr[odzki] kruśw[icki] i Antoni podczaszyc sieradzki, bracia m[iędzy] s[obą] rodz[eni] Wysoccy, w im[ieniu] swoim i brata rodzonego Kazimierza W[ysockiego] st[arost]y wulwocensis i notensis, mian[owali] plen[ipoten]tów (f.172v). Bardzo charakterystyczna jest dla profesora ta, w odpowiedniej chwili, z nieśmiałym uśmiechem podsunięta podpowiedź, taka, jak ta zapamiętana ze składanego przed ponad półwieczem egzaminu z historii. Charakterystyczny był i sam profesor – niewysoki, przygarbiony i właśnie jakby nieśmiały; nie zapamiętałem jego wykładów, bo – do dziś mam to nieodparte wrażenie – on sam nie przeceniał wówczas swoich możliwości zainteresowania przyszłych polonistów nazbyt krótkim i restrykcyjnie przykrojonym kursem historii.
Standardowa trója z jego podpisem pozwoliła większości z nas opuszczać gmach Collegium Philosophicum przy Matejki z podniesioną głową.
Józef Piotr Wysocki żenił się trzykrotnie. O pierwszej z żon nie wiemy prawie nic, wyjąwszy to, że miał z nią syna Feliksa urodzonego 3 września 1788 roku i – być może – drugiego o imieniu Franciszek, gdyż w metrykaliach dulskich znajdujemy zapis o jego śmierci 5 stycznia 1804 roku wraz z informacją, że to syn Józefa i Marianny Wysockich; jeśli trafnie przypuszczamy, że to brat Feliksa, to możemy też uznać, że poznaliśmy również imię pierwszej żony Józefa. O samym Józefie Piotrze dowiadujemy się tego, iż żenił się jako dziewiętnastolatek. W akcie drugiego małżeństwa, zawartego gdy dobiegał trzydziestki, czytamy, że starościc ulwowiecki jest wdowcem i parafianinem kościoła marzyninieckiego; dziś to Marzenin oddalony o pięć kilometrów od Zduńskiej Woli, a więc ziemia sieradzka, poniekąd rodzinna, skoro Józef Michał to podczaszy sieradzki a Teodora z Mączyńskich sieradzka łowczanka.
W sprawie pierwszej żony Józefa Wysockiego niezbędna jest dygresja prostująca niesłychaną i bez zastanowienia rozpowszechnianą przez panów Gałkowskiego i Krajewskiego wersję, jakoby ową pierwszą żoną była nieznana z imienia Wybraniecka (zm.1824), córka Antoniego Wybranieckiego (zm.1834), właściciela pobliskiego Sokołowa, [z którą] miał syna Feliksa. O Antonim Wybranieckim dowiemy się z nie zawsze wiarogodnej twórczości profesora Mirosława Krajewskiego, że urodził się 3 stycznia 1781 roku we wsi Kamienne koło Sanoka, („Ziemia Dobrzyńska” VII/2000, s.134) i wierząc tym razem w prawdziwość tej informacji szybko liczymy, że córkę to ten Antoni mógł mieć w najlepszym razie około roku 1800, owa zaś córka w związek małżeński pospieszyć mogła za kolejnych lat kilkanaście; jak mogłaby więc być matką urodzonego w roku 1788 Feliksa Wysockiego? Prof. Krajewskiego nic jednak nie zraża i brnie w ten absurd jeszcze głębiej podając (tym razem na str.132), że Feliks urodził się w roku 1778. A przecież wystarczyło pojechać do Obór i przeczytać nagrobną tablicę. Skądinąd czytając teksty obu wymienionych wyżej panów można się zastanawiać, kto od kogo przepisywał, ale nad tym niech się sami pogłowią. Z lat nie tak dawnych wiemy, że jeden z panów ma w tym względzie niebagatelne doświadczenie.
Do następnego małżeństwa Józefa pozostaje lat dziesięć i nie wiemy czym te lata były wypełnione, ani gdzie upłynęły – w Ulwówku u rodziców, w podsieradzkim Marzeninie, na uprawie ziemi, na podróżach ? A jakież to były lata dla pierwszej Rzeczypospolitej przypominać nie trzeba; samo śledzenie owych wydarzeń mogło być wielce wszechstronną edukacją – Sejm Wielki, Konstytucja 3 Maja, insurekcje warszawska i kościuszkowska …
Drugą żoną Józefa Wysockiego została Franciszka Mączyńska herbu Świnka, młoda, dwudziestopięcioletnia wdowa po Tomaszu Ignacym Julianie Cissowskim herbu Sas, zmarłym przedwcześnie po pięciu latach małżeństwa, z którego pozostała trójka dzieci – ośmioletnia (w r. 1798) Basia, sześcioletni Marian i liczący lat pięć Franek. Cissowski zmarł w roku 1793, do kolejnego ślubu wdowy doszło pięć lat później. Wydarzenie to poprzedziły zapewne jakieś rodzinne negocjacje, bo z panieńskim nazwiskiem Franciszki już przecież się spotkaliśmy – nosiła je babka Józefa, Teodora z Mączyńskich. Zawierzając Wielkiej Genealogii Minakowskiego możemy ustalić, że Teodora była kuzynką drugiego stopnia dziadka Franciszki, Jana Władysława Mączyńskiego (1713 – 1777), ożenionego z Anielą Koźmińską z Koźmina h. Poraj, a zatem Józef i Franciszka byli kuzynostwem stopnia czwartego, który uwalniał już od potrzeby ubiegania się o kościelne dyspensy.
Ślub odbył się w Strzygach, rodowym majątku Cissowskich, leżącym na siódmym kilometrze drogi z Rypina do Brodnicy i tam został w księgach parafialnych zapisany: Strzygi. 1798, dnia 17 lutego ja, Jakub Ciecierski, dziekan golubsko-dulski, curatus w Strzygach, potwierdzam zawarcie małżeństwa przez Znakomitego [Magnificorum] Józefa Wysockiego, starościca ulanowieckiego [ulwowieckiego] wdowca, parafianina kościoła marzyninieckiego, gdzie zostały ogłoszone przewidzianym trybem zapowiedzi, o
czym zaświadczył dnia 8 lutego tamtejszy proboszcz, wielebny Antoni Staszkiewicz, i Franciszkę z Mączyńskich Cissowską, starościankę staro-rypińską, parafiankę kościoła w Strzygach i jego prześwietną kolatorkę, wspomagającą również klasztor franciszkanów obserwantów, bernardynów w Skempem. Świadkami ceremonii byli Znakomici Franciszek Mączyński, stolnik sieradzki i Józef Załuski, podkomorzy Jego Królewskiego Majestatu. A także liczni inni. (tłum. moje – K.D.)
Słowo o świadkach: Franciszek jest kuzynem ojca Franciszki, Tomasza Mączyńskiego (ożenionego z Barbarą Kuczborską), jest też Franciszek stolnikiem, lecz nie sieradzkim a łęczyckim i posłem tej ziemi na Sejm Wielki (Czteroletni), zaś o Józefie Załuskim skoligaconym odlegle z obojgiem małżonków da się powiedzieć tyle, że był zapewne towarzyszem podróży Franciszka i z tej racji był pod ręką jako godny świadek ślubnej ceremonii.
W Strzygach Wysoccy gospodarowali przez lat pięć do roku 1803, kiedy to Józef Wysocki nabył od Ignacego Działyńskiego Dulsk. Dzieci podrosły, narodziły się też nowe – w 1801 Jan Nepomucen, potem dwoje, Antoni Jan Bruno i Dominika Joanna, które nie przeżyły niemowlęctwa lub lat wczesnego dzieciństwa, w 1806 Karol Jan, w 1808 Aleksandra; o Janie Nepomucenie i dwojgu ostatnich będzie jeszcze mowa. W 1803 pierworodny Feliks miał już lat piętnaście i zapewne poszedł do szkół, być może w pruskiej podówczas Warszawie, skoro na początku roku 1807 wstępuje do pułku drugiego jazdy ułanów Księstwa Warszawskiego i zostaje mianowany podporucznikiem. W tymże samym roku, jak pisze M. Krajewski w cytowanej już „Ziemi Dobrzyńskiej” Józef Wysocki był członkiem izby administracyjnej departamentu płockiego a następnie komisarzem do zawierania kontraktów zbożowych na potrzeby armii. Dekretem królewskim z 1 czerwca 1808 roku został mianowany podprefektem powiatu lipnowskiego i był nim aż do roku 1812. W swojej wsi założył szkołę ludową i sam był w niej nauczycielem.
Tymczasem w drugim małżeństwie Wysockiego nie działo się najlepiej. W aktach notarialnych lipnowskich, sporządzonych najprawdopodobniej w styczniu 1813, znajdujemy dwie jakże charakterystyczne adnotacje: 300. Dnia 14 stycz. JW Franciszka Wysocka podprefektowa Lipinska Deklaracją względnie popierania Rozwodu w Trybunale płockim z Mężem Swym, uczniła – 301. Tegoż Dnia JW Józef Wysocki podprefekt Lipiński y Franciszka z Mączyńskich małżonka Komplanacyą względnie Separacyi wszelkich swych Dóbr na przypadek Rozwodu, postanowili – . Owa komplanacja, jak nas pouczy stosowny słownik, to układ pojednawczy kończący spór, proces lub zapobiegający procesowi. Być może, iż pewną wskazówką, co do czasu faktycznego orzeczenia rozwodu jest tajemniczy kontrakt, jaki zawarł ojciec z synem – na mocy tej umowy w lutym 1814 Józef Wysocki oddał dobra dulskie Feliksowi, który w lipcu 1815 r. na powrót zrzekł się ich na rzecz swojego ojca.
Deklaracje i komplanacje to jedno, zaś zmienność jako stała cecha kobiecej natury to drugie, zdaje się mówić nam postępowanie niegdysiejszego starościca ulwowieckiego i taka refleksja nie powinna nas dziwić u nieomal pięćdziesięciolatka, który niebawem podejmie decyzję o zawarciu trzeciego małżeństwa.
Pomiędzy rokiem 1815 a 1820 zmarł zastępca podprefekta lipnowskiego Wincenty Wyczałkowski, mąż Jadwigi Malanowskiej. Czy owym podprefektem byłby wciąż Józef Wysocki? Mamy prawo przypuszczać, że panowie dobrze się znali, niezależnie od potwierdzającej lub przeczącej odpowiedzi na to pytanie a nader towarzyskie usposobienie Józefa pozwala sądzić, że kontakty ich mogły być na tyle bliskie, iż po śmierci Wyczałkowskiego nasz starościc poślubił dobrze sobie znaną i bez mała dwadzieścia lat od siebie młodszą wdowę po nim. O wdowie wiemy z WGM, że miała dwie córki z pierwszego małżeństwa, Antonillę i Praksedę, drugie zaś przyniosło jej syna, którego akt urodzenia warto tu przytoczyć w całości: Numer 2 Skoczkowo Roku Tysiącznego Ośmsetnego dwudziestego drugiego dnia piątego miesiąca Maia o godzinie szostey po południu przed nami proboszczem Jeżewskim sprawującym obowiązki Urzędnika Stanu Cywilnego Gminy Jeżewskiey Powiatu Mławskiego w Województwie Płockim stawił się Jaśnie Wielmożny Józef Wysocki Deputowany z Obwodu Mławskiego i Lipnowskiego Posessor Dóbr Skoczkowa i dziedzic Dóbr Dulska z przyległościami lat [puste miejsce] sobie liczący w Skoczkowie Gminie Jeżewskiey zamieszkały i okazał nam dziecię płci męskiey, które urodziło się w domu mieszkania iego pod Numerem pierwszym na dniu siedmnastym miesiąca kwietnia roku bieżącego o godzinie siódmy z rana oświadczaiąc, iż jest spłodzone z niego y Jadwigi z Malanowskich pierwszego ślubu Wyczałkowskiey lat [dwa słowa wymazane] i życzeniem iego iest nadać mu Jmiona Konstanty Mikołay. Po uczynieniu powyższego oświadczenia i okazania dziecięcia w przytomności Jaśnie Wielmożnego Mikołaia Bagieńskiego Radcy liczącego lat [puste miejsce] zamieszkałego w wsi Maykach Dziedzica Dobr Skoczkowa tudzież Wincentego Lubaczewskiego Organisty zamieszkałego w Jeżewie w Gminie Jeżewskiey na [puste miejsce], który Rok wieku swego czterdziesty trzeci ukończył. Poczem ninieyszy Akt Urodzenia stawaiącym przeczytany i podpisany został przez nas y Jaśnie Wielmożnych Józefa Wysockiego Mikołaia Bagieńskiego tudzież Urodzonego Wincentego Lubaczewskiego podpisany został. Ksiądz Franciszek Drozdowski, proboszcz Parafii Jeżewskiey Sprawuiący obowiązki Urzędnika Stanu Cywilnego Gminy Jeżewskiey [tu następują wyżej wymienione podpisy].
Konstanty to ostatnie ze znanych nam ośmiorga dzieci Józefa, a jeśli dodać piątkę przyrodniego rodzeństwa z pierwszych małżeństw Cisowskiej i Wyczałkowskiej, będzie ich trzynaścioro. Odjąć trzeba z ich liczby troje, którzy nie doczekali dorosłości i pozostanie dziesiątka, którą należało ożenić lub wydać za mąż. Za życia Józefa Wysockiego było w rodzinie takich wydarzeń przynajmniej sześć. Zaczęło się od Barbary Cissowskiej, która w roku 1809 lub 1810 wychodziła za mąż za Kazimierza Koziebrodzkiego z Koziebród h. Boleścic, najpewniej w zgodzie z rodzinną tradycją, bowiem dziad Barbary, Józef Wincenty Cisowski h. Sas, starosta starorypiński, miał siostrę Katarzynę (+1779) też zamężną Koziebrodzką, podsędkową dobrzyńską. Ślub był pewno w Strzygach , o dzieciach tej pary nie znalazłem żadnej wzmianki, nawet ich tablica epitafijna w klasztorze w Skępem ZA DUSZE Ś.P. BARBARY I KAZIMIERZA KOZIEBRODZKICH PROSZĘ O ZDROWAŚ MARYA jest zupełnie anonimowa. Kolejny ślub to rok 1818, kiedy kapitan Feliks Wysocki żeni się z Anielą Orłowską, wnoszącą mu w wianie Małe Pułkowo, potem jedenaście lat przerwy w ślubnych uroczystościach i w latach 1829, 1830 i 1831 żeni się wpierw Jan Nepomucen, potem wychodzą za mąż Aleksandra i Antonilla. Dziećmi Józefa jeszcze będziemy się zajmować a do córek Wyczałkowskiego pewno już nie wrócimy, więc pozostańmy przez chwilę przy zamążpójściu Antonilli, która to uroczystość miała miejsce w Dulsku 21 lipca 1830 roku. Jakim sposobem panna Wyczałkowska wydała się za Leopolda Supińskiego, obrońcę Prokuratorii Generalnej Królestwa Polskiego nie wiemy, ale możemy na ten temat nieco pospekulować.
Przeglądając spis aktów notarialnych sporządzonych w latach 1808 – 1842 w kancelarii J. Bronisza w Lipnie (udostępnił mi ten spis pan Dariusz Szpejankowski – dziękuję) możemy zauważyć ciągłą (po rozwodzie) aktywność majątkową Franciszki wciąż piszącej się „Wysocka”. Franciszka udziela pełnomocnictw, ceduje obligacje, rozgranicza folwarki, dzierżawi wsie, dzieli sumę 166 tysięcy złotych pomiędzy dzieci z dwóch małżeństw, odstępuje dzierżawy byłemu mężowi i wszystko to zdaje się wskazywać na co najmniej poprawne stosunki pomiędzy byłymi małżonkami a zapewne jeszcze lepsze między przyrodnim rodzeństwem. Franciszka od jakiegoś czasu mieszkała już w Warszawie, bo i skąd mogłoby się wziąć warszawskie małżeństwo Jana Nepomucena z Kratzerówną, bywały tam również, lub przez czas dłuższy przemieszkiwały, zaprzyjaźnione zapewne rówieśniczki Aleksandra i Antonilla, nastoletnie wówczas panny. W latach dwudziestych, jak pisze Alina Kowalczykowa (Warszawa romantyczna, PIW, 1987): Miasto rozkwitało, świadczą o tym dane statystyczne i opisy stanu Warszawy, a przede wszystkim jednogłośne uniesienia ówczesnych pamiętnikarzy, zafascynowanych jej rozwojem. Ludność szybko i stale wzrastała – gdy w 1816 r. Warszawa liczyła 81 000 stałych mieszkańców, to w 1820 r. było ich już 100 300. Wszędzie była widoczna ogromna skala zamierzeń i dokonań urbanistyczno-architektonicznych: dążąc do modernizacji stolicy komponowano od nowa całą jej sylwetę, wytyczno z rozmachem place, porządkowano ulice. Rozbierano rudery (…) a i stare budowle zawadzające kompozycyjnie. Np. zburzono Bramę Krakowską (1817) i sąsiednie kamienice oraz zabudowania przedniego dziedzińca Zamku Królewskiego, co ukształtowało wizualnie plac Zamkowy, rozebrano Ratusz Miejski na Rynku Starego Miasta (1817) i Ratusz Nowomiejski (1818), kościół i klasztor dominikanów obserwantów (1818, stanął na tym miejscu Pałac Staszica}, kościół św. Jerzego i wiele innych budynków. W latach dwudziestych ustalił się architektonicznie Nowy Świat, ukształtowały się place Teatralny i Bankowy, stwarzając w centrum miasta szerokie perspektywy widokowe…
A jeśli w owych szerokich perspektywach mieściło się też małżeństwo z ustatkowanym trzydziestolatkiem zaaprobowanym (a może wybranym?) przez rodzinę, to i panna Antonilla nie mogła tych perspektyw zlekceważyć. Nie wyszła na tym najlepiej – w ciągu dziewięciu lat urodziła sześcioro dzieci, by po dalszych trzech pochować męża. Wydała za mąż trzy z pięciu córek i ożeniła jedynego syna Ludwika Feliksa. Ta niewątpliwie bardzo dzielna kobieta doczekała się przed śmiercią (+13 VII 1872) trojga wnucząt, z których ostatnie, urodzony 16 lutego 1871 Leon Supiński, mogłoby być przedmiotem jej uzasadnionej dumy – był bowiem Supiński w II Rzeczypospolitej współorganizatorem polskiego sądownictwa po odzyskaniu niepodległości, ministrem sprawiedliwości w kilku rządach i Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego w latach 1929 – 1939.
W Dulsku lata trzydzieste upływały na zwykłych troskach gospodarskich, komu co wydzierżawić, gdzie zaciągnąć kredyt, którą część dóbr sprzedać; wszystko to dość dokładnie widać we wspomnianym już spisie czynności notarialnych. Aleć to na wszystko znajdzie się środek (est modus in rebus) – tak to widział ksiądz Smoleński i pisze dalej, że p. Józef był dość przemyślny na takie sprawy. Pozwala majątek subhastować i tak zręcznie nadrabia, że go kupuje syn jego Feliks oficer wojsk polskich za (około) 120.000 złp. z pokrzywdzeniem licznych wierzycieli, bo nawet hipoteczne długi prawie wszystkie spadły. Dobry jednak p. Feliks mimo to, że poszkodowani żadnego doń nie mieli prawa, zasłaniając ojca od złorzeczeń, spłacał przynajmniej prywatne długi w trzeciej części, czasem i w połowie.
I tu zmierzalibyśmy już do końca opowieści o Józefie Piotrze Wysockim, gdyby nie przekorny duch prawdziwych genealogicznych historii, który z upodobaniem rzuca w uładzoną taflę narracji raz mały kamyk, a kiedy indziej całkiem spory kamień, po którym kręgi toczą się aż po krańce opowieści. Tak było i tym razem, kiedy sprawdziwszy po raz kolejny znane na pamięć dokumenty wpisałem w wyszukiwarkę Geneteki nazwisko Łukowska, bo tak, bez żadnych wątpliwości, nazywała się po zamążpójściu Honorata, córka Feliksa. W urodzeniach ani śladu, choć w znanym nekrologu z 1844 roku mowa jest o córkach, ślubu w Warszawie z pewnością nie brali, więc szybko dotarłem do zgonów… i oniemiałem. Czytam pięć razy Poz,16, rok 1844, nr aktu 12 Honorata Łukowska, imię ojca Józef, imię matki Marianna, nazwisko matki Masłowska, parafia św. Andrzej Warszawa i na końcu pomarańczowy prostokącik z czterema literkami SKAN: Działo się w Warszawie dnia ósmego Stycznia Tysiąc Ośmset Czterdziestego Czwartego roku, o godzinie Piątej z południa stawili się: Kazimierz Słupecki Urzędnik z Kommisyi Spraw Wewnętrznych i Maryan Karwosiecki z własnych funduszów utrzymujący się, pełnoletni, w Warszawie zamieszkali i oświadczyli, że w dniu dzisieyszym o godzinie trzeciey z południa przy Ulicy Przechodniey pod liczbą Dziewięćset pięćdziesiąt cztery umarła Honorata z Wysockich Łukowska lat Pięćdziesiąt żyiąca, urodzona we wsi Wólka Marzyńska w Powiecie Sieradzkim, Córka Józefa i Maryanny z Masłowskich Małżonków Wysockich, zostawiwszy po sobie owdowiałego Męża Mikołaia Łukowskiego Obywatela. Przekonawszy się naocznie o zeyściu Łukowskiey, Akt ten po przeczytaniu podpisanym został. Następują podpisy: ksiądz Marcin Żarnecki, proboszcz, Kazimierz Słupecki, Maryan Karwosiecki.
Tak skończyły się niezliczone dywagacje o tajemniczej pierwszej żonie Józefa Wysockiego, tudzież utyskiwania, że z biedą znamy ledwo jej pierwsze imię, co i tak było lepsze od sytuacji, w której wmawiano nam, ze ową pierwszą żoną był nieznana z imienia niejaka Wybraniecka. O samej Mariannie Masłowskiej dowiadujemy się z herbarza Szlachta sieradzka XIX wieku online autorstwa Elżbiety Haliny Nejman, że była córką Stanisława i Joanny Sulimierskiej. Masłowscy h. Samson z Masłowic k. Wielunia to stary ród rycerski posiadający w ziemi wieluńskiej liczne wsie i miasteczka. Ojciec Marianny, prawnuk Baltazara (1572 – 1660), uczestnika wyprawy chocimskiej, wnuk Adama, stolnika wieluńskiego, syn Adama, stolnika owruckiego i Anny Działyńskiej h. Ogończyk, był komornikiem sieradzkim i dziedzicem części dóbr Podwody, Joanna pochodząca z linii Sulimierskich h. Starykoń osiadłych na Węglewicach i Lubcu, była córką Michała (+1780) i Elżbiety Miniszewskiej h. Topór. Blisko jest z nimi spokrewniona linia Sulimierskich na Kałowie i Nowej Wsi (kilkoro z tych Sulimierskich chrzczono w Marzeninie), z której wywodził się Filip Rafał Sulimierski , właściciel wsi Brzeski położonej w parafii Marzenin i ojciec… Filipa Koronata – tak, tak, dobrze zgadujecie (myślę tu o genealogach) – twórcy, redaktora i wydawcy wciąż niezastąpionego Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Darmo szukać lepszej pointy dla opowieści o ulwowieckim starościcu