Artykułów : 211
Odsłon : 2325979
Trzy dni oficera
TRZY DNI OFICERA
Wrzesień 1939
Prezentowane opracowanie z autorskim tytułem "Trzy dni oficera. Wrzesień 1939 r.", to zaledwie fragment "Wyciągu z dziennika bojowego dowódcy 4. Dywizji Piechoty płk. dypl. Tadeusza Lubicz-Niezabitowskiego". Jest to cenny materiał archiwalny również dla miłośników dziejów miejscowości ziemi dobrzyńskiej, gdyż opisuje w najdrobniejszych szczegółach, krok po kroku, szerzej nieznane działania pododdziałów Wojska Polskiego we wrześniu 1939 r. na terenie powiatów rypińskiego i lipnowskiego.
Proponowana przez piszącego te słowa umowna podróż w wojenną rzeczywistość, bez koloryzowania lub retuszu niewygodnych sytuacji, odbywa się w czasie wojny obronnej 1939 r. Ta historyczna wędrówka ze wszystkimi wojskowymi niuansami rozpoczyna się w godzinach wieczornych 4 września, pod Brodnicą, zaś jej umowny finał ma miejsce 7 września w rejonie Brześcia Kujawskiego. Przez te trzy doby towarzyszymy jednostkom wojskowym Grupy Operacyjnej "Wschód" (GO Wschód) podległej Armii "Pomorze", w czasie nakazanego marszu odwrotowego na południe w rejon Włocławka.
Jednostki wojskowe GO "Wschód" miały zadanie obrony prawego brzegu Wisły przed natarciem wojsk niemieckich z terenu Prus Wschodnich. Jej siły zostały rozlokowane na obszarze ciągnącym się od Grudziądza do Brodnicy, prawie zgodnie wzdłuż linii kolejowej Grudziądz - Jabłonowo Pomorskie - Brodnica. Po zaciętych i krwawych walkach w rejonie Mełna, Annowa i Gruty, w trzecim dniu wojny GO "Wschód" oraz pozostałe jednostki Armii "Pomorze" otrzymały rozkaz odwrotu na południe w kierunku Dobrzynia nad Wisłą i Włocławka.
W poszukiwaniu obiektywnej oceny przyczyn częstego wyrażania wyostrzonych ocen oraz krytycznych opinii przez autora Dziennika, wskazanym jest przytoczenie informacji z jego wojskowej biografii.
Pułkownik Niezabitowski, zaledwie kilkanaście dni przed agresją Niemiec na Polskę, został wyznaczony na stanowisko dowódcy 4. DP w składzie Armii "Pomorze". Do grodu Kopernika (siedziby sztabu dywizji) przybył dwa miesiące wcześniej z Warszawy, gdzie zajmował stanowisko służbowe szefa sztabu Inspektoratu Obrony Powietrznej Państwa. 20 czerwca 1939 r. w Toruniu objął obowiązki II dowódcy piechoty dywizyjnej, zaś w połowie sierpnia został awansowany na dowódcę tego samego związku taktycznego.
Negatywnie oceniał dowodzenie dywizją przez poprzedniego dowódcę - gen. bryg. Mikołaja Bołtucia. Jak sam stwierdził - dziwne panują tu zwyczaje. Modnym było tu załatwianie spraw "po napoleońsku" - od ręki, z samochodu - na odjezdnym. O tym, komu, kiedy i jakie wydawał rozkazy dowódca dywizji, w czasie swych ustawicznych rozjazdów - w sztabie dywizji normalnie nie wiedziano.
3 września 1939 r. w rejonie Mełna, płk. Niezabitowski wobec groźby okrążenia jego pododdziałów wydał żołnierzom rozkaz zatrzymania natarcia i przejścia do obrony, co przypłacił utratą stanowiska dowódcy dywizji. W godzinach wieczornych tego samego dnia, zdjęto go ze stanowiska dowódcy dywizji i powierzono nowe obowiązki na znacznie niższym szczeblu dowodzenia - dowódcy odcinka obronnego "Brodnica". Pełen upokorzenia, z palącym do głębi wstydem oraz nieświadomością przyczyn zaistniałej zmiany personalnej, autor Dziennika spotyka w Wąbrzeźnie swojego następcę płk. Mieczysława Rawicz-Mysłowskiego i tak oto relacjonuje spotkanie - Witamy się i długo patrzymy sobie w oczy. On do mnie mówi: "Najpierw skrzywdzono mnie - teraz widzę przychodzi kolej na Ciebie. To już jest metoda". Uścisnąwszy sobie dłonie rozstaliśmy się udając się do naszych nowych obowiązków".
Z takim właśnie bagażem doświadczeń z pierwszych trzech dni wojny, autor Dziennika przybył do Brodnicy, skąd rozpoczynamy w jego towarzystwie naszą umowną podróż po ziemi dobrzyńskiej we wrześniu 1939 r.
Redaktor, wrzesień 2017 r.
źródło: Instytut Polski im. Gen. Sikorskiego w Londynie, sygn. arch.B.I.31/A [dostęp 15.09.2017]
MARSZ ODWROTOWY SPOD BRODNICY
[...] 4 IX 39 Dobrze już
po północy przybyłem do Tivoli [lokal w podmiejskiej część Brodnicy] miejsca
postoju dowództwa grupy "Brodnica". Był to dość duży, biały, samotnie
stojący budynek przy rozwidleniu dróg Brodnica, Toruń - Jabłonowo [...]
Foto. 2/ Mapa przebiegu działań wojennych w dniach 1-9.09.1939 r., autor L. Nabiałek, źródło:http://grafik.rp.pl/
g4a/858484,439082,9.jpg?_ga=2.119205961.1915772570.1505941977-899542107.1505941977 [dostęp 20.09.2017]
[...] Po powrocie do
Tivoli zostaję rozkaz D-cy Grupy Oper.[acyjnej] odmarszu mej grupy po osi
Brodnica - m. Rypin, - gdzie mam stanąć na postoju ubezpieczonym. O zmierzchu [noc
4/5.09.1939 r.] rusza kolumna w porządku marszowym. Tabory ciężkie, komp.[ania]
wartownicza "Brodnica", Baon ON "Brodnica", d-two grupy,
bateria art.[ylerii] a wreszcie I/67pp [pierwszy batalion 67 pułku piechoty]
ubezpieczający całość. Komp.[ania] "Górzno" oraz obsada pododcinka "Grążawa"
(oddział rozp.[oznawczy] 67 pp) ruszają oddzielnie po osiach własnych -
stanowiąc jednocześnie ubezpieczenie kolumny od wschodu. Kolumna porusza się
ślimacznie. Mam z punktu przedsmak tak dobrze później naszego obrazu. Brak jakiejkolwiek
dyscypliny marszu. Szosa zawalona wozami cywilnymi. Podwójne rzędy wozów, -
zatory i zablokowania wymagające inicjatywy przy rozplątywaniu. Inicjatywy tej
brak u dołu. Wyminąć kolumnę nie sposób. Trzeba się przez nią przerąbywać.
Oddziały wojska nachodzą na zatory z wozów.
Foto.
3/ Tadeusz Lubicz-Niezabitowski (1896-1952), pułkownik WP,
źródło:
http://caw.wp.mil.pl/plik/image/wydawnictwa/opl_foto.pdf [dostęp 18.09.2017]
Przy dziwnej wokół bez...
i zobojętnieniu udaje mi się w końcu rozplątać kilka węzłów i przebić na czoło
kolumny. Zatory z jednej strony oraz puste przestrzenie drogi z racji drzemek
woźniców na wozach czołowych spotykam jeszcze wielokrotnie tej nocy. A przecież
maszeruje wojsko, które do tej pory nie powinno być zmęczone i śpiące. Brak
dyscypliny marszowej i brak kontroli odpowiedzialnych czynników będą
towarzyszyły wszystkim naszym przemarszom w czasie tej wojny. Wlokąc się tak
beznadziejnie dojdzie kolumna w końcu już za dnia do m. Rypin zużywając na
marsz ten znacznie więcej czasu i sił niżby należało. Jako kwaterunkowego dla
przygotowania rozmieszczenia oddziałów i kwater dla sztabu wysłałem z momentem
rozpoczęcia marszu kpt. Jezierskiego. W czasie marszu kolumny - jadąca w wielu
miejscach kolumny ludność cywilna (którą nie sposób usunąć z drogi) zabiera na
swe wozy maruderów i spryciarzy. Staje sie to potem istną plagą marszów.
Żołnierz zasmakowawszy raz w wygodzie przemarszu, będzie następnie stale szukał
tego rodzaju ułatwień i okazji. W ciemności przy braku kontroli i b. życzliwym
ustosunkowaniu się do żołnierza ludności uciekającej - będzie się mu to zawsze
udawało. W ten to sposób w ciągu pierwszego przemarszu, komp. wartownicza "Brodnica"
najbliższa taborów a złożona z pospolitatów [ludzi pospolitych] mających wielu
znajomych wśród ludności cywilnej skorzysta prawie w całości z nadarzających
się okazji i rozlezie się w terenie z momentem, kiedy rankiem wozy cywilne
zaczną nagle zjeżdżać z drogi szukając dla siebie schronienia przed lotnictwem.
Foto.
4/ Polskie miasto we wrześniu 1939 r., widok z kokpitu niemieckiego samolotu
myśliwskiego,
źródło:
Heinrich Hoffmann, Hitler in Polen,
wyd.1939
RYPIN, BORZYMIN
Wyprzedzając kolumnę jadę
do m. Rypin świecącego w kilku miejscach zgliszczami po bombardowaniu w dzień 4
września. Był on całkowicie wolny od jedn.[ostek] wojskowych. Po dłuższym
poszukiwaniu odnajduję kpt. Jeziorskiego śpiącego beztrosko w przydrożnej
chałupie w ustalonym dla sztabu rejonie. W wilgotny, siny ranek schodzi dalej
czas na poszukiwaniu sołtysa i dotarciu do wskazanych przez niego kwater. Jak
się bowiem okazało z racji ciemności nie udało się kpt. Jeziorskiemu zrobić
tego wcześniej. Lokujemy się w końcu w dworze w Borzyminie pod Rypinem. Tak
pracowicie, chociaż nie bardzo produktywnie spędziłem tam i tę noc.
Foto. 5/ Marsz polskiej piechoty, 1939 r., źródło: https://commons.wikimedia.org [dostęp 20.09.2017]
5 IX - O świcie jadę na
płn. skraj m. Rypina dla przyjęcia i rozmieszczenia kolumny. Rozlokowuję
jednostki w pobliskich laskach i zadrzewionych gospodarstwach. I/67 pp z 9 bat.
[pierwszy batalion 67 pułku piechoty z dziewiątą baterią] przejmuje
zabezpieczenie postoju, stając okrakiem na trakcie z Brodnicy. Na pobliskim
cmentarzu ustalam miejsce zbiórki wszelkiego rodzaju "rozbitków",
których polecam grupami odsyłać do ich pododdziałów. Komp. wartownicza "Brodnica"
przedstawia pożałowania godny widok. W ciągu dnia jednak sporo jej żołnierzy
zbiera się jednak z powrotem. Wielu jednak będzie w dalszym ciągu zażywało
gościny na wozach chłopskich poukrywanych wokoło w terenie. Powracam do Borzymina.
Wkrótce jednak nie mając pewności czy rozkaz o odwrocie dotarł do komp.[ani] "Górzno"
- postanawiam sprawdzić to osobiście udając się do rejonu oddziału rozpoznawczego
67 pp - (Michałki - Kłuśno - Dzierzno). Przed wyjazdem mam trudność odszukania
szofera, który zaszył się starannie w stodole. We wsiach przez które jadę spory
ruch rowerzystów. Chwytam spojrzenia niechętne, - czasem zgoła wrogie. Po
powrocie inspekcjonuję baon ON "Brodnica" na leśnym postoju. W tym
czasie z racji wielkiego skupienia oddziałów bateria art.[yleryska] robi
przesunięcie w momencie gdy w powietrzu uwijają się samoloty nieprzyjaciela.
Powracam do Borzymina. Gospodarze pytają mnie o radę czy mają się ewakuować.
Zdaniem mym najlepiej w czasie wojny wychodzi ten, kto pozostaje w swym
domostwie, chyba że ma zupełnie wyraźne ku temu powody by dom opuszczać.
Decydują się oni wyjazd do krewnych w pobliżu nie mogąc zapomnieć wczorajszego
bombardowania Rypina. W sztabie naciskam sprawę raportów stanów i meldunków
sytuacyjnych od oddziałów. Po obiedzie kładę się spać. W tym czasie przybywa
d-ca grupy gen. Bołtuć.
Foto. 6/ Mikołaj Bołtuć jako pułkownik WP, lata 1928-1938, źródło: NAC
Zabrania budzenia mnie i daje rozkaz dalszego marszu o zmierzchu - w związku z przemarszem całej dywizji za Wisłę. Grupa moja ma osiągnąć rejon Lipna, poczym nocy następnej przejść na zach. brzeg Wisły. Grupa 208 pp (ppłk Szewczyk) stojąca na postoju ubezp.[ieczonym] nad Drwęcą w rejonie Tomkowa otrzymała już od d-cy grupy op.[eracyjnej] rozkaz odmarszu o zmroku do rej. m. Kikół dla połączenia się z moją grupą.
LIPNO, JASTRZĘBIE
Jako kwaterunkowy tym
razem rusza por. Sobkiewicz motocyklem. Marsz [noc 5/6.09.1939 r.] jest równie
trudny jak nocy uprzedniej. Zewsząd spływają na drogę podwody cywilne robiąc
zamieszanie w kolumnie, rwąc ją i czyniąc zatory.
Foto. 7/ Cywilni uchodźcy we wrześniu 1939 r., źródło: Heinrich Hoffmann, Hitler in Polen, wyd.1939
Przychodzi się też wymijać na drodze tabuny pędzonego bydła. Biorę znowu udział w rozplątywaniu zatorów a wydostawszy się na czoło kolumny przybywam do m. Lipno, około 22:00. Zajeżdżam tu do miejscowego starostwa przygotowanego już do ewakuacji. Na ulicach miasteczka stoją właśnie gotowe do odjazdu samochody z rodzinami urzędniczymi i przedstawicielami władz. Udaję się do dworu w Jastrzębiu (płn. m. Lipno) obranego mp.[miejsce postoju] sztabu.
6 IX.39. - Kwatera w
dużym pięknym polskim dworze stojącym we wspaniałym parku. Na miejscu jest
tylko służba. Po krótkim odpoczynku o świcie wyjeżdżam na rozpoznanie terenu i
spotkanie oddziałów. Oba baony (I/67 pp i ON "Brodnica") ubezpieczają
kierunek z północy. Trakt wschodni, nowo wybudowany - nie zaznaczony na mapach.
Tam staje baon ON. Dobrze już za dnia, w chwili kiedy samoloty npla
[nieprzyjaciela] rozpoznają teren, nadciąga rozczłonkowana komp.[ania] "Górzno"
(z oddz. ckm). Skierowuję ją na zabezpieczenie kierunku wsch. od Sierpca, gdzie
wg. wiadomości od ludności cywilnej mają się już znajdować oddziały
zmotoryzowane npla [nieprzyjaciela].
Foto.
8/ Odrestaurowany w 2015 r. dwór w Jastrzębiu, gm. Lipno,
źródło:https://www.facebook.com/512766562098488/photos/a.512788405429637.
102513.512766562098488/1507871065921361/?type=3&theater
[dostęp 19.09.2017]
Oddział rozpoznawczy 67
pp pozostawiam w mym odwodzie. W tym czasie 208 pp (ppłk Szewczyk) osiąga rej.[on]
m. Kikół - Konotopie stając tam na postoju ubezpieczonym. Przed południem loty
dużych zespołów lotn.[ictwa] bomb.[owego] npla z kier.[unku] południe. Słychać
dalekie bombardowanie. Pewno bomb.[ardowanie] mostu we Włocławku. Przybywa d-ca
art.[ylerii] 16 DP i zabawiwszy chwilę rusza na Włocławek. Rozmawiam ze sztabem
Armii. Kryptonimem "Kawaleria poszła na rybki" otrzymuję
zawiadomienie, że Brygada Kawalerii gen. Andersa zeszła też ze swych stanowisk
i kieruję się za Wisłę. Walka o raporty stanów i meldunki sytuacyjne trwa w
dalszym ciągu bez widocznych rezultatów. Brak wiadomości - wypełniają różne
plotki. Polecam oficerowi łącznikowemu czuwać nad stałym odbieraniem wiadomości
ze świata przez radio. Jest on jednak zupełnie bez inicjatywy. Dla pomocy
przydzielam mu oficera łącznikowego art. ppor. G. Po południu powraca kpt. Jezierski
wysłany do Włocławka dla nawiązania łączności ze stacjonującym tam garnizonem i
dla zorientowania się w warunkach przeprawy. Sztab Armii stoi we Włocławku.
Rozmawiał poza tym z ppłk dypl. Sadowskim St.[anisławem] d-cą przyczółka
mostowego. Most broniony przez art. plot. [artylerię przeciwlotniczą] dotąd
nieuszkodzony mimo nalotów. Po południu nowe duże przeloty bombowców na
południe. Zmuszony jestem wkraczać, gdyż szeregowi artylerii biorący w tym
momencie obiad nie zwracają na lotnictwo nieprzyjaciela najmniejszej uwagi i
nie przestrzegają nakazanej dyscypliny OPL[obrony przeciwlotniczej]. Wysyłam
por. Sobkiewicza do Włocławka dla rozpoznania warunków przeprawy. Ma on
oczekiwać na mnie przed mostem późnym wieczorem. Niedługo po tym, otrzymuję
rozkaz, iż przemarsz mej grupy mam ograniczyć tylko do rejonu Szpetal Górny,
gdyż jeden dzień jest jeszcze potrzebny dla przeprawienia się szeregu jednostek
znajdujących się dotąd na wsch. brzegu Wisły. Zachodzi za tym konieczność
ubezpieczenia tej przeprawy. Dla przesłaniania grupy i rozpoznania przez pozostawioną
na miejscu tj. w m. Lipno, wyznaczam oddz.[iał] rozp.[oznawczy] 67 pp. Oddział
ten ma opuścić m. Lipno dopiero rano 7 IX. Reszta grupy rusza o zmierzchu
marszem ubezpieczonym.
Foto. 9/ Pułk artylerii lekkiej w czasie nocnego przemarszu.
Pragnąc ukrócić samowole w czasie marszu i wymóc porządek - staję znowu osobiście przed mostem m. Lipno kontrolując przejście jednostek. Towarzyszy mi ppłk. Szewczyk. D-cy jednostek mimo zapowiedzi z mej strony nie ujawnili dostatecznego zainteresowania się marszem swych oddziałów. Przemarsz zwłaszcza taborów przedstawia w dalszym ciągu wiele do życzenia. Odciążam wozy przeładowane łazikami wszelkiego autoramentu. Dochodzi do tego, że wylegujących się bezprawnie na jednym wozie ppor. i pchor. - nie dających posłuchu mym rozkazom i zachowujących się arogancko zmuszony jestem szpicrutą przywołać do porządku. Pomaga to natychmiast. W rejonie mostu ma miejsce usiłowanie linczu jakiegoś starego Niemca, któremu zarzucano zamiar rzekomej dywersji, gdyż w pobliżu mostu z ukrycia (rzekomo) obserwował przemarsz kolumny. Wkraczam osobiście i odpędzam rozjuszony tłum oddając starego w ręce posterunku żandarmerii. Wg. wyjaśnień broniącej go ludności miejscowej miał to być znany w miejscowości tej umysłowo chory osobnik. W dalszej drodze kilka razy jeszcze zmuszony byłem wkraczać dla wprowadzenia porządku marszu.
SZPETAL GÓRNY
W nocy przybyłem do
rzęsiście oświetlonego dworu Szpetal Górny. Właścicieli nie było na miejscu.
Ktoś z administracji majątku podejmował właśnie gościnnie grono wojskowych w
tym jakiegoś oficera PW w towarzystwie oficera piechoty. Byli to różni wojskowi
znajdujący się w drodze po opuszczeniu dotychczasowych swych stanowisk
służbowych w terenie. Gościnnie też bardzo przyjęto i nas po przyjeździe. Po
raz pierwszy w tej wojnie w dworze Szpetal Górny, ku zdziwieniu zarówno
gospodarzy jak i oficerów na moje polecenie przesłonięto okna. Był to mym
zdaniem konieczny środek OPL[obrony przeciwlotniczej] biernej w czasie wojny, w
której lotnictwo występowało tak silnie.
Foto.
10/ Niemiecka propagandowa ulotka wzywająca polskich żołnierzy do dezercji,
źródło:
Deutsches Historisches Museum,
www.dhm.de [dostęp 18.09.2017]
7 IX - Rankiem wyruszam na kontrolę IV/67 pp [czwartego batalionu 67 pułku piechoty] stojącego na kierunku zamykającym trakt na płn. Zastaję tu coś na podobieństwo cygańskiego obozu. Stwierdzam, iż działa mające bronić dostępu po trakcie, - ustawione w mgle po przybyciu - nie były dotąd przez nikogo kontrolowane i nie posiadają zupełnie pola ostrzału, - chociaż o kilkadziesiąt kroków dalej mogły znaleźć dla siebie doskonałe warunki pod każdym względem. poza poprawkami w obsadzie stanowisk zarządzam wystawienie przy drodze punktu kontrolnego dla zbierania maruderów i kierowania ich grupami do oddziałów. Ponieważ wysłany dnia poprzedniego jako of.[icer] łącznikowy do Włocławka por. Sobkiewicz mimo niedoczekania się nadejścia grupy (mając motocykl) nie uznał za właściwe powrócić do sztabu - wysyłam w godzinach przedpołudniowych do Włocławka kpt. Jezierskiego dla zorientowania się w tamt.[ejszej] sytuacji. Około południa jestem po raz drugi na odcinku płn. Przybywam tu w momencie, kiedy oddział rozp.[oznawczy] 67 pp po opuszczeniu rej. Lipno dochodzi do rej. Szpetal Górny. Jednostka ta, - zarówno kompania cyklistów i oddział kawal.[erii] - były zawsze dobrze dowodzone. Przesuwam je do odwodu, by wieczór mogły objąć specj.[alną] służbę. Przez cały czas w ciągu dnia napływają jeszcze po trakcie z Lipna drobne grupki ewakuującej się ludności. Są to inteligenci z miasteczek, urzędnicy, nauczyciele itp. Po powrocie do dworu zastaję przy stole ciągle jeszcze zażywających wywczasów [wypoczynku] panów of. RW i of. PPP, - wcale nie zdradzających się z chęcią opuszczenia gościnnego dworu. Po krótkiej ze mną rozmowie - Panowie Ci pośpiesznie spakowali swe bagaże i opuścili gościnny dwór udając się do Włocławka, gdzie zdaniem mym od dawna winni byli meldować się u odpowiednich władz.
W godzinach
popołudniowych oglądam odkryty przypadkiem w gąszczach krzaków w polu niedaleko
dworu, schron podziemny z dobrze zamaskowaną stacją radiową. Żołnierz, który z
dziewczyną poszedł szukać tam wywczasów[wypoczynku], zawadził przypadkiem nogą
o zamaskowany drut anteny - i dokonał tego odkrycia. Miał to być jak się
później okazało stacja krótkofalowa, którą obsługiwał syn właściciela majątku.
Sprawę oddałem jednak do rozpracowania wywiadowi. Miejsce umieszczenia bowiem
stacji (zbudowanej w polu obok wielkiego dworskiego parku) i jej zamaskowanie
staranne wydało mi się wielce podejrzane.
Foto.
11/ Polska, wrzesień 1939 r., A. Hitler (odwrócony) ogląda zdobyty płomień
trąbki sygnałowej 8 Pułku Strzelców Konnych z Chełmna
walczącego w składzie
Pomorskiej Brygady Kawalerii (Armii "Pomorze), źródło: Heinrich Hoffmann, Hitler in Polen, wyd.1939
Nocy tej miałem przekraczać Wisłę. Chcąc tym razem w zupełnym porządku dokonać przemieszczenia grupy przez most, - postanowiłem w pierwszym rzędzie wykluczyć możność włączenia mi się do kolumny (w chwili jej składania) - podwód cywilnych. W tym celu użyłem oddziału kawalerii zamykając przed zmrokiem wszystkie drogi dobiegające do traktu do czasu wyciągnięcia kolumny marszowej. - Zapewniło mi to szybkość i porządek marszu. Grupa rusza o zmierzchu. Wyprzedzam kolumnę dla stwierdzenia przy moście warunków przeprawy. Nie zastaję tam por. Sobczyka mimo, że nie powrócił on dotąd do sztabu grupy. W odległości kilka kilometrów przed mostem czekam na maszerującą kolumnę. Zatrzymuję auta jadące przy zapalonych światłach, co było zabronione. Tu stwierdzam, iż kpt. Jezierski jadący właśnie samochodem o pełnych światłach odwozi ze Szpetala do Włocławka kobietę, którą jak mi później mówiono przywiózł on ze sobą popołudniem z Włocławka.
ZA WISŁĄ
Zjawiając się po raz
drugi przy moście, - spotkałem tu d-cę dyw. płk. Rawicz - Mysłowskiego. Tu
otrzymuję: rozkaz dotyczący likwidacji mego zgrupowania,
Foto.
12/ Mieczysław Rawicz-Mysłowski jako podpułkownik WP, lata 1924-1929,
źródło:
NAC [dostęp 18.09.2017]
rozwiązania 208 pp i
odejścia ppłk. Szewczyka wraz z IV/16 DP do swej dywizji oraz rozkaz powołania
do życia pułku ON ppłk. Bohdana Sołtysa. Ja obejmuję PD [piechotę dywizyjną] 4
DP. Baony ON "Brodnica", ON "Jabłonowo" i IV/67 pp [czwarty
batalion 67 pułku piechoty] wchodzą w skład pułku ON [Obrony Narodowej] z tym
jednak że IV/67 pp ulega niezwłocznie rozformowaniu. (Żywot pułku ON - jednego
z licznych genialnych org.[anizacyjnych] pomysłów gen. Bołtucia - będzie jak
było do przewidzenia b.krótki. Ulegnie on likwidacji 12 IX). - Tutaj też
ustalony zostaje rozdział kierunków marszowych jednostek po ich przekroczeniu
mostu oraz ich drogi dojścia do rejonów zakwaterowania.
Foto. 13/ Most przez Wisłę we Włocławku, widok w kierunku Szpetala Dolnego, źródło: NAC [dostęp 18.09.2017]
Już po przekroczeniu
mostu otrzymuję pisemne zawiadomienie, iż moje oddziały (już nie moje) mają
zaraz pobrać amunicję z pociągu stojącego na stacji Brzezie. Napotykam na
trudności zawiadomienia o tym d-ców tych oddziałów. Po zatrzymaniu się
chwilowym u d-cy 14 pp w Gaj.[ówce] Wieniec, - późno w nocy wynajduję na
pomieszczenia dla sztabu mego samotnie stojącą chałupę chłopską w rej. wsch.
Brześcia Kujawskiego.
Foto.14/ Niemieccy żołnierze na tle mostu przez Wisłę we Włocławku.
Widok zniszczeń mostu wykonanych w nocy 8/9.09.1939 r. przez wycofujące się oddziały Wojska Polskiego,
źródło: fotopolska.eu [dostęp 29.09.2017]
Dzień 7 IX był dla mnie dniem wytchnienia. Podejmowany gościnnie w kulturalnie urządzonym dworze, - miałem możność doprowadzić się znowu do porządku po wielu dniach. Kąpiel w nowocześnie urządzonej wspaniałej łazience, doskonałe wyżywienie, wygodne łóżko ze śnieżnej białości pościelą - dawało wspomnienie niedawnych dobrych czasów[...]