Artykułów : 211
Odsłon : 2331122
WZBOGACAJMY ARCHIWA
Czyli krótka historia dwóch dokumentów
W 1981 lub 1982 roku jeden z moich kuzynów kupił dom w Golubiu-Dobrzyniu. Wówczas poprosił mojego ojca
o pomoc przy jego remoncie.
W związku z tym miałem szczęście przebywać w tym domu. Był on własnością małżeństwa Lucjana i Heleny Żłobińskich. Po ich śmierci, spadkobierca od razu sprzedał dom wraz z całym wyposażeniem.
W tamtym czasie, jak każdy nastolatek, zajmowałem się zbieraniem znaczków, monet i wielu różnych rzeczy, jak się wtedy mówiło, staroci.
Przed rozpoczęciem remontu, za przyzwoleniem nowego właściciela, miałem możliwość poszperania w wyrzucanych na śmietnik, między innymi, papierzyskach z szuflad jednej z komód.
Wśród wielu, naprawdę śmieci, odnalazłem okupacyjny dowód osobisty - Personalausweis, wydany w Golubiu w dniu 17.02.1941 roku na nazwisko Helena Żłobińska oraz list z dnia 21.12.1944 roku napisany przez jeńca wojennego o numerze 32636 - ppor. Henryka Wyrzykowskiego, z oflagu 13 b w Murnau, do Heleny Żłobińskiej. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, jakie to ważne fakty związane są z tymi dokumentami. Nie byłem świadomy wartości historycznej znalezionych dokumentów. Uważam, że obracanie się między doświadczonymi kolekcjonerami przełożyło się na natychmiastowy impuls uchronienia ich przed zniszczeniem.
Przez pierwsze lata nie miałem odwagi wymienić ich na przedmioty pozostające w moim zainteresowaniu uważając, że sposób wejścia w ich posiadanie (pewnego rodzaju darowizna ze strony mojego kuzyna) nie zezwalała na to. Liczyłem, że prędzej czy później sprawię komuś przyjemność przekazując je bezinteresownie. Akurat wtedy nie interesowałem się starymi dokumentami, a o działalności Armii Krajowej w Golubiu lub Dobrzyniu oficjalnie nikt nie mówił.
Dopiero na początku obecnego wieku, dość przypadkowo, zetknąłem się z artykułem w codziennej gazecie „Nowości”.
Z treści artykułu wynikało, że w latach okupacji hitlerowskiej w Dobrzyniu działała prężna komórka łączności, kwaterunku
i wywiadu podlegająca komendzie Okręgu AK „Pomorze”. Wyróżniającą rolę w działalności konspiracyjnej pełnili Lucjan Żłobiński – mistrz kominiarski ps. Czarny, „As” i jego małżonka Helena ps. Halszka. Wówczas dowiedziałem się, iż posiadane dokumenty dotyczą niepospolitych ludzi. Od razu zrodziła się myśl, że nie mam prawa ich przechowywać
w prywatnym archiwum i muszą ujrzeć światło dzienne.
Ale komu je przekazać żeby trafiły w najodpowiedniejsze ręce? Przez pewien czas nosiłem się z zamiarem przekazania ich Panu Jagodzińskiemu, inicjatorowi odkrywania wojennych losów członków AK w Dobrzyniu. Moje ówczesne sprawy zawodowe oraz wiele różnych zajęć, wykonywanych w między czasie, spowodowały odłożenie tego tematu na później.
Tak minęło niespełna trzydzieści lat i jesteśmy już w 2010 roku, który jak już zdecydowałem, przyniesie koniec tej historii.
Poszukiwania materiałów do historii naszego powinowatego Piotra Józefa Piotrowskiego (Archiwum X portalu) spowodowały powrót do spraw związanych z AK. Obecnie, już znam odpowiedniego adresata mojej darowizny. Będzie nim Fundacja Generałowej Elżbiety Zawackiej; „Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek”.
W zbiorach tego archiwum znajdują się dokumenty działalności konspiracyjnej AK na Pomorzu, w tym teczki małżeństwa Żłobińskich z Dobrzynia.
Tym drobnym gestem i Rodzina Szpejankowskich-Szpejenkowskich będzie miała swój skromny udział w rozbudowie zbiorów archiwum tejże fundacji.
Przed ich przekazaniem pozwoliłem sobie opublikować omawiane dokumenty. Za chwilę będziecie pierwszymi osobami, które doznają tego zaszczytu zapoznania się z nimi. Nasz portal jest pierwszym, który ukaże piękno treści listu pisanego przez ppor.Wyrzykowskiego. Ten szacunek, miłość i wyrażane uczucia, to przedwojenna szkoła, z której możemy brać przykład. To bez wątpienia jest perełka naszej kolekcji.
Okupacyjny dowód osobisty Heleny Żłobińskiej, wydawałoby się, że jeden z wielu tego typu dokumentów. Przy wykorzystaniu właśnie tego dokumentu, Helena Żłobińska przeprowadzała przez granicę, kwaterowała i żywiła wielu członków ruchu oporu. Tym samym umożliwiła im ucieczkę przed grożącymi aresztowaniami, w tym Stanisławowi Szeflerowi, ps. Lot, późniejszemu profesorowi Politechniki Warszawskiej. Czy nie zmienia to wartości historycznej zaledwie kawałka papieru ze zdjęciem i pieczątkami?
Pozostałe wywody pozostawiam specjalistom z archiwum. Już niedługo opisywana darowizna stanie się faktem.
W ilu Waszych szufladach znajdują się podobne perełki? Na pewno w wielu szafach, kartonach i licho wie gdzie jeszcze, oczekują na odkurzenie i ujrzenie światła dziennego nasze rodzinne perełki.
Na naszym portalu zarezerwowaliśmy dla nich szczególne miejsce.
Redaktor
|
|
|
|
(Z uwagi, że list jest niezbyt czytelny, pisany ołówkiem, dodatkowo wstawiam jego treść)
Pisownia oryginalna
Kochana Mateczko! Za ostatnią paczkę, którą otrzymałem 16-12-44r. serdecznie dziękuję. Przyszła w pięknym stanie, wszystko świeżutkie, i ciasteczka i masełko jakby z pieca wyjął. Nieprzejmuj się tym, że ostatnie czasy wysłałem Ci kilka przekazów, gdyż dość łatwo je zdobyłem, a zadowolony będę, gdybyś tylko chleb sam wysłała, zresztą my się rozumiemy, co tylko byś nie przysłała wiedz, że zawsze jestem zadowolony wiedząc, że to pochodzi od Ciebie – Kochanej Mateczki. Wiem, że pociechy z pieniędzy bardzo nie masz, ale mimo to postaram Ci się wysłać w styczniu 1.50 R.M. tak, że otrzymasz je na ostatki w lutym. Ale Cię nudzę co, przepraszam nic mi na myśl nie przychodzi, chętnie bym Ci coś pomógł, jestem dość silny, ale cóż poprzestać muszę na razie na pisaniu i pomocy papierowej. O zakończeniu już Ci nie nie piszę Kochana Mateczko, gdyż nadchodzi 45 rok, a już za ten rok masz mi natrzeć uszu. Mimo to nadzieii nie tracę mówiąc na przyszły rok może się skończy jak to u nas mówią „Lada dzień po niedzieli”. Najserdeczniejsze pozdrowienia i życzenia Szczęśliwego Nowego Roku Kochanej Mateczce zasyła Heniek.
Szanowny Panie !
W opublikowanym na stronie internetowej artykule pt.”Wzbogacamy archiwa” pisze Pan zapewne o domu przy dawnej ul. Kościelnej nr 16 ( w czasie okupacji Lindenstrasse). Wszyscy mieszkańcy tego domu byli żołnierzami Armii Krajowej i odegrali znaczącą rolę w walce z Niemcami.
Dnia 12 VI 2004 r. w Golubiu-Dobrzyniu została odsłonięta tablica upamiętniająca Ich nazwiska ( kaplica cmentarna przy ul. Sokołowskiej). Inicjatorką jej powstania i fundatorką była Pani Halina Basiewicz z. d. Wróblewska, sąsiadka śp. Żołobińskich ( mieszka w Warszawie).
Będziemy bardzo zobowiązani za przekazanie dokumentów śp. Haliny naszemu Archiwum. Sądzę, że to jest dla nich najwłaściwsze miejsce, bowiem jednym z celów naszej działalności jest upowszechnianie wiedzy na temat ludzi-bohaterów najnowszej historii naszego regionu. Służą temu m.in. wystawy, prelekcje, a z dokumentów zgromadzonych w teczkach osobowych konspiratorów korzystają naukowcy, dziennikarze, studenci…
Zapraszam do naszego Archiwum.
Dziękujemy za podjętą inicjatywę.
Z poważaniem
Elżbieta Skerska – dokumentalistka
Trzebusz, 30.01.2010r.
Fundacja Generałowej Elżbiety Zawackiej
Archiwum i Muzeum Pomorskiej Armii Krajowej
oraz Wojennej Służby Polek
ul. Podmurna 93
87-100 Toruń
Dotyczy: przekazania darowizny
W nawiązaniu do mojej informacji z dnia 12.01.2010r. oraz odpowiedzi udzielonej przez Panią Elżbietę Skerską, w załączeniu przesyłam darowiznę w postaci dokumentów dotyczących śp. Haliny Żłobińskiej.
Jednocześnie życzę dalszych sukcesów w powiększaniu zbiorów archiwum.
Zał.: - Personalausweis na nazwisko Helena Żłobińska,
- list jeńca wojennego ppor. Henryka Wyrzykowskiego do Heleny Żłobińskiej.
Z wyrazami szacunku
Dariusz Szpejenkowski